fuzja bordo
Wiersze rejestrowane na granicach, do których większość z nas się nawet nie zbliży. Gdy ciało zawodzi, autorka nie wybiera jednak poetyki lamentacyjnego zawodzenia, tylko plecie węzełki z nuconych zaśpiewów, zasłyszanych fraz, odczyniających inkantacji, a wszystko po to, żeby w tym akcie transfuzji słów odzyskać mowę poręczną dla własnego gniewu i cierpienia. W zbiorze Kapusty nie ma miejsca na użalanie się i fetyszyzację bólu, widać tu raczej precyzyjne ruchy skalpela na minimalistycznej formie. Są to też „wiersze wyjścia”: z zaduchu szpitalnej sali, z mrocznych snów na tabsach, z ran i blizn – w lasy, na plaże i ulice, żeby „tańczyć bić się całować”.
wykwit
filmy s.f. są o miłości
złote
nocami śnią o dotyku
siostra z brokatu
wyliczanka
Gdynia, bulwary
Szpitalne łóżko Jane Doe
czarna żółć
czyje jesteś no czyje
łysy narcyz
fikus płaczący
ketonal dożylnie
wyrastanie
moje wenflony miały skrzydła
Gdynia, deptak
Gdynia, port
taki brzask się
lista życzeń
kołysanka
czegośmy się spodziewali
w środku jesteśmy ciemni
C81
prześcieradłami zasłaniaj szpary w drzwiach
wariatki
a kiedy zedrzesz sobie gardło
Gdynia, plaża
zgadywanka
rozpad nie rozpacz
prawo do świętego spokoju
round midnight
papier ścierny
Popij mną